Gazociąg Nord Stream 2 jest narzędziem politycznym, a nie projektem gospodarczym czy biznesowym. Rurociąg pełni funkcję argumentu, używanego przez Federacje Rosyjską w polityce międzynarodowej. Widać to chociażby po bardzo wysokich cenach gazu w Europie – Rosjanie bardzo dobrze przygotowali tę gazową ofensywę. Niestety, skutecznie zadziałała ona na państwa Europy Zachodniej – Rosja tylko w ostatnich miesiącach nadrobiła straty wynikłe z sankcji gospodarczych. Obecnie Rosjanie mają nadwyżkę budżetową. Taka sytuacja pozwala im na eskalację żądań, dochodzących do kuriozum.
– Jest to de facto próba przywrócenia strefy wpływu Sowietów – powiedział serwisowi eNewsroom Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. – Po rozpadzie ZSRR wpływy rosyjskie malały, jednak Rosja wykorzystywała słabość Zachodu przez np. akcje militarne na Ukrainie czy wobec Gruzji, aby odzyskiwać pola wpływu. Obecnie o kuriozalności sytuacji świadczy to, że toczące się rozmowy między Amerykanami, UE, OBWE i przedstawicielami Federacji Rosyjskiej polegają na oddaniu pola Rosji, aby ta nie zaatakowała Ukrainy. Rosyjskie postulaty są mrzonkami. Układ Warszawski nie zostanie odbudowany, a państwa Europy Środkowo-Wschodniej nie wyjdą z NATO ani z UE. Rosja nie jest tak silna, na jaką pozuje – podkreśla Roszkowski.
eNewsroom