
Marta Łochańska to kobieta, która łamie wszelkie stereotypy. Dlaczego? O tym można przeczytać niżej. Pani Marta Łochańska pracuje jako kierowca cysterny. Zapraszam do zapoznania się z historią ciekawą i niecodzienną.
M. Ł.: Decyzja o podjęciu pracy na stanowisku kierowcy autocysterny nie była pochopna. Bardzo chciałam od zawsze prowadzić ciężarówkę i z uporem dążyłam do celu. Najpierw prawo jazdy, potem szereg szkoleń pozwalających na podjęcie pracy. Im większe auto - tym lepiej. Im większe ryzyko - tym lepiej. Stąd mój wybór: kierowca z "górnej półki" - cysterna ADR, materiały niebezpieczne.
Od blisko ośmiu lat jestem związana z firmą OTP S.A (wcześniej Orlen Transport).
Moje początki w tej pracy nie były łatwe, musiałam łamać wiele stereotypów. Mężczyźni nie wierzyli że sobie poradzę i mówili że to jakaś chwilowa fanaberia. Jednak teraz, po latach mogę już być spokojna. U moich kolegów "wypracowałam" sobie szacunek udowadniając im, że świetnie daję sobie radę i wiem co robię. Oby ta moja "fanaberia" trwała jak najdłużej.
Mój dzień pracy rozpoczyna się od odebrania planu pracy przygotowanego przez dyspozytora, który odpowiada za harmonogram w danym regionie. Następnie dokonuję załadunku cysterny w bazie paliw około 33 tys. litrów oleju napędowego lub benzyny. Dalej wyruszam na jedną lub kilka stacji paliw Orlen. Po rozładunku następuje powrót do bazy paliw i powtórny załadunek na kolejną dostawę. Bardzo lubię swoją pracę mimo, że jest wymagająca fizycznie (załadunki i rozładunki) oraz psychicznie (wszyscy wiemy jak jest za kierownicą). Dodatkowe obciążeniem jest przewóz materiałów niebezpiecznych, które grożą zapłonem lub wybuchem. Za to wszystko jestem odpowiedzialna. Na drodze muszę wciąż uważać na siebie i innych, ponieważ jakakolwiek pomyłka mogłaby się skończyć tragicznie. Dzięki temu, że po pracy codziennie wracam do domu, udaje mi się łączyć pasję, pracę i obowiązki domowe. Zawód kierowcy zawodowego na stałe wpisał się do naszej rodziny ponieważ mój mąż też wykonuje to samo. Porusza się on na trasach międzynarodowych - głównie Niemcy. Nasz dwunastoletni syn również jest pasjonatem naszych zawodów. Zamiast jeździć na kolonie jak inne dzieci – wybiera letni wyjazd z tatą w trasę.
Niezwykle inspirujące słowa – dla tych kobiet, które chcą a boją się próbować swoich sił w zawodach, które z pozoru wydają się być męskie, niedostępne dla kobiet ze względu na swój charakter. Nic bardziej mylnego. Jak widać opowieść Pani Marty jest na to dowodem. Kobiety do dzieła!
2016-11-07