Wywiad

10 071 wyświetleń | Czas czytania ok. 7 minut

Wywiad z Piotrem Barandziakiem - zawodowym kierowcą

Pan Piotr z żonąPan Piotr z żoną

W. S.: Skąd pomysł na prowadzenie bloga tego typu?

P. B.: Pomysł na bloga zrodził się przypadkiem, w sumie bardziej traktuję go w formie pamiętnika do którego, będę mógł zajrzeć po latach. Kiedy wracam do domu córcia zawsze bierze mój telefon i przegląda zdjęcia - pytając przy tym gdzie byłem i co robiłem. Zapadła decyzja - zrobię dziennik pokładowy a jak już będzie bardzo dobrze czytała to sama będzie mogła sobie śledzić przygody ojca. Dla mnie jest to też forma odstresowania się, zamiast odreagowywać na ludziach przelewam, swoje odczucia i spostrzeżenia na fb. W ten sposób świat jest bardziej bezpieczny! Bo walczę przysłowiowym piórem, poza tym dzięki profilowi na fb poznałem wiele pozytywnych osób, którzy potrafią napisać lub zadzwonić i dać taki power na cały dzień, że kawa jest zbędna.

W. S.: Czy cieszy się on dużym zainteresowaniem? Jeśli tak – to dlaczego tak jest? Jak Pan myśli? 

P. B.: Czy blog ma duże zainteresowanie.. w moim odczuciu ogromne bo nigdy w życiu nie spodziewałem się takiej ilości polubień! Moją radosną twórczość obserwuje ok 2600 osób co dla mnie jest czymś niesamowitym, tym bardziej, że ta liczba ciągle rośnie! Nie mam pojęcia dlaczego. Myślę, że ludzie lubią moje poczucie humoru chociaż jest ono bardzo ciężkie i specyficzne. Moja żona kiedy mamy spotkać się z jakimś nowym towarzystwem zawsze powtarza żebym chociaż przez godzinę udawał normalnego bo nie każdy łapie moje żarty i potem wychodzą dziwne sytuacje. Ogromnie cieszą mnie komentarze w stylu „potrafisz rozbawić, poprawiłeś mi humor” często robię to nieświadomie bo pisze coś np. w nerwach i mi się już gotuje w środku! a ludzie czytają i kulają się ze śmiechu, no cóż taki mój los. Zawsze powtarzam, że najłatwiej jest usiąść i narzekać! Ja wolę się z życia śmiać i tak z niego żywi nie wyjdziemy.

W. S.: Jakie posiada Pan kategorie prawa jazdy?

P. B.: Posiadam kat. B, BE, C, CE,T

W. S.: Ile mniej więcej kilometrów udało się Panu już przejechać? 

P. B.: Nieuchronnie zbliżam się do miliona kilometrów, to taka magiczna granica w sumie nie wiadomo kiedy to zleciało!

W. S.: Charakter tej pracy jest naprawdę wymagający. Ciężko choć da się pogodzić ją z życiem osobistym. Nasza redakcja zauważyła, że bardzo ważną rolę w Pana życiu odgrywa rodzina. Jak udaje się Panu utrzymać tak silną więź przy takim trybie życia?

P. B.: Rodzina jest dla mnie najważniejsza bo tak naprawdę robię to dla nich. Jednak gdybym nie miał tak wspaniałej i kochanej żony to raczej bym nie mógł jeździć. Marzena zawsze mnie wspiera! Jest niesamowitą i twardą kobietą. W tym małym człowieku jest tyle siły, że czasami się zastanawiam skąd ona ją bierze. Prosty przykład: jestem w domu jest wszystko dobrze, wyjadę w  trasę zaraz coś się zepsuje, a to zlew cieknie, a to brama od garażu nie chce się podnieść a ona sobie jakoś to zorganizuje mając dwójkę szatanów u boku. Bo nie ma co się oszukiwać największe wyzwanie to zapanować nad trójką  dzieci! Ja mam dwoje dzieci a żona tróje dzieci bo mnie też liczy jako dziecko. Nie ma ze mną łatwo. Po weekendzie z Nikolą i Olkiem jestem tak zmęczony jakbym w kopalni pracował a ona jest z nimi 24h na dobę i ma wszystko świetnie zaplanowane. Wracam po trasie, dom błyszczy, dzieci szczęśliwe, obiad na stole czeka i wita Cię w drzwiach z uśmiechem na ustach piękna, młoda, zadbana żona! Czego chcieć więcej? Szanujemy się i wzajemnie dbamy o siebie. Zawsze powtarzam, że 6 lotto w życiu nie trafię bo mam ją! Modliłem się o najlepszą żonę i dostałem, Marzena się nie modliła i ma to co ma! Rodzina to nie tylko żona, dzieci, ale także rodzice i bracia, wszyscy jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Wynieśliśmy z domu, że co by się nie działo zawsze mamy siebie i jeden drugiemu pomoże. Charakter tej pracy nie ułatwia życia rodzinnego, jednak w HR Polska, jeździmy systemem tzw. 2/weekend tzn ok 10-12 dni w trasie i 3 dni w domu, więc da się zarobić i pobyć z rodziną. Poza tym mam fantastyczną spedytorkę Aleksandrę, która rozumie, że kierowca to też człowiek i ma rodzinę. Moi dwaj szefowie Sławek oraz Jarek nie robią problemów, kiedy potrzebuję wolnego jeśli coś mi wypadnie. Naprawdę fajnie się pracuje w takiej atmosferze!

W. S.: Czy praca tego typu daje Panu satysfakcję? Jeśli tak to dlaczego? 

P. B.: Pracowałem w różnych firmach na różnych stanowiskach, ale ta praca daje mi ogromną radość, codziennie spotykam innych ludzi, codziennie jestem w innym kraju i mogę wiele zobaczyć, wielu rzeczy się nauczyć i jeszcze mi za to płacą. Czasem przychodzą myśli, że rzuciłbym to w cholerę, ale wtedy pojawia się mały rudy człowiek z poprzedniego pytania i mówi „dasz radę jutro będzie lepiej”.

W. S.: Dlaczego akurat wybrał Pan taki zawód?

P. B.: Od dziecka uwielbiałem ciężarówki! Naprzeciwko domu moich rodziców sąsiad miał skup złomu i dwa Liazy! Pamiętam jak Pan Józef - kierowca zabrał mnie w pierwszą trasę ze złomem do Kalisza. To było to! Teraz wiem, że to jego „wina”. Nigdy jednak nie miałem planu jeździć zawodowo. Zawsze się śmiałem, że jak się dorobię to kupię swoją ciężarówkę i będę nią jeździł tylko po bułki i na zloty, ale wtedy Bóg usłyszał moje plany, wyśmiał mnie, wywalił mi życie do góry nogami i posadził za kierownicą.

W. S.: Jakimi pojazdami Pan najczęściej jeździ? Czy może Pan wskazać różnicę między pojazdami za których kółkiem już Pan siedział? 

P. B.: W HR Polska auto jest przypisane do kierowcy, do mnie jest przydzielona wierna Grażynka czyli Scania R410. Jeździłem różnymi autami i tak naprawdę nie ma idealnego Różnice widać na pierwszy rzut oka, natomiast gdyby jakiś konstruktor wziął np. komfort Volva połączył z ogromnym łóżkiem z Dafa, wrzucił silnik Scanii, schowki z Mercedesa pomieszał jeszcze kilka elementów stworzyłby idealne auto. Jednak tak się nie da jak widać.

W. S.: Czy mógłby Pan od siebie przekazać coś naszym czytelnikom? Zwłaszcza tym początkującym jeśli chodzi o ten zawód.

P. B.: Jeżeli nie macie dystansu do siebie, do życia a jedyną motywacją są pieniądze to odpuście sobie. Będziecie się  męczyć, ludzie będą się z Wami męczyć. Praca sama w sobie jest przyjemna i daje ogromną frajdę jednak trzeba dać z siebie dużo i jeszcze więcej poświęcić. Musicie mieć świadomość, że ciągle Was nie ma, a życie ucieka. Druga strona medalu jest taka. że jesteśmy złem koniecznym, czyli zawalidrogi, chamy, brudasy itp. różne określenia słychać od  osób które nie mają pojęcia o transporcie. Dla nich jesteśmy  przeszkodą na drodze, dlatego trzeba znać swoją wartość i nie brać do siebie takich rzeczy bo człowiek oszaleje. Jeżeli lubisz jeździć, jesteś odporny na stres nie marudzisz ponad normę to ucz się języków i siadaj za stery. Język to podstawa, dwa to mapa Europy. Poznaj ją, zapamiętaj gdzie znajdują się większe miasta - na co się kierować tak żeby mieć orientacje bo to tylko ułatwi pracę z nawigacją, której mimo wszystko nie można ufać do końca.

Ostatnie wywiady

Ostatnie wiadomości

### Error: No such param 'title' ###

### Error: No such param 'created' ###